Wysłany: Pon 14:10, 11 Gru 2017 Temat postu: asa
|
|
cji, odpustu, okolicznościowego wyjazdu itp. Kiedy Śliwiński znowu się pojawiał, płacił już tylko na bieżąco. W ten sposób 10 baniek docierało do Straussów mniej więcej co drugi miesiąc, ale to już było coś! Ta idylla trwała od sierpnia 1996 roku - do czerwca 1998. Po tym okresie, tj. w lipcu ubiegłego roku, biskup Śliwiński dał Straussom jednorazowo 20.000 złotych (nowych) - „na nową działalność ubezpieczeniową”. Powiedział przy tym znamienne słowa:
- Na tym nasze sprawy finansowe się kończą. Jesteśmy rozliczeni(!)
Rzucił jeszcze na pożegnanie (swoim zwyczajem) pustą obietnicę, że - załatwi Straussowi wyłączność na ubezpieczanie wszelkich budynków kościelnych na terenie swojej diecezji.
Danuta próbowała jeszcze wielokrotnie i na wszelkie sposoby „wyrwać” od biskupa jakieś pieniądze na utrzymanie rodziny (to, co jej dał, nie było nawet odsetkami odsetek od 9 miliardów), ale nigdy nic więcej nie dostała. Kiedyś dowiedziała się od siostry, że proboszcz z Białych Bud szuka kupca na swój dom. Zaproponowała Śliwińskiemu, aby kupił go po okazyjnej cenie, a później sprzedał i częściowo spłacił dług. Zgodził się dość chętnie. Za jakiś czas powiedział, iż - nie ma od razu tyle pieniędzy, ale spłaci dom w ratach. W końcu, jak zwykle się wypiął.
Innym razem Danuta prosiła go, by ubezpieczył diecezję w Konception II w Bydgoszczy, gdzie pracował przyjaciel męża - Janusz Słomski. Prowizja od tego ubezpieczenia miała oczywiście zmniejszyć dług biskupa wobec Straussów. Należało ubezpieczyć każdą parafię, ale ile ich było? Śliwiński mówił co prawda wcześniej o 300; kiedy jednak zadzwonili do niego z pytaniem - ile polis mają przygotować? - przyznał się już tylko do 150. Wspólnie ze Słomskim przez kilka dni przygotowywali stosy niezbędnych dokumentów. W końcu pojechali z dwiema walizami polis, umów, wycen itp. Niestety - biskup się rozmyślił.
Aby załagodzić sytuację, sam wyszedł z propozycją kupna Danucie manicure natolinchodu. W tym czasie bowiem znalazła manicure kabaty pracę technika analityki medycznej w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy. manicure natolinchód bardzo by się jej przydał. Po dłuższym milczeniu biskupa postanowiła jechać do Elbląga i osobiście upomnieć się o obiecane auto. Śliwiński zwalił winę na proboszcza sauna wuklaniczna
Wasilewskiego, manicure ursynow miał podobno wszystko załatwić. Tego było już za wiele. W kobiecie coś pękło i musiała w końcu odreagować. Zaczęła więc krzyczeć na cały głos:
- Mnie to nic nie obchodzi! Ja stąd nie wyjdę, zanim nie dostanę manicure natolinchodu albo na manicure natolinchód. Nie jestem żebraczka! Jak nie, to wyjadę stąd passatem biskupa!
Kolor twarzy ekscelencji zlał się w jednej chwili z kolorem jego piuski. Stał tak wpatrzony w Danutę, jakby chciał ją porazić siłą swojego majestatu.
Udało mu się, nie wiadomo po raz manicure ursynow z rzędu. Danuta była kobietą z natury nieśmiałą i subtelną. Ciągle pokutowało w niej swoiste zażenowanie, a nawet strach przed hierarchą Kościoła, mający niewątpliwie swoje źródło w dziecięcym wychowaniu. Zawsze, ilekroć zechciał ją łaskawie przyjąć - w głębi duszy i wbrew manicure kabaty - czuła za sam ten fakt... wdzięczność dla człowieka, manicure ursynow przecież zrujnował życie jej i rodziny. Śliwiński z pewnością doskonale to wyczuwał i wykorzystywał do granic możliwości.
Także i teraz - zrozpaczona, zahukana, słaba kobieta - zaniosła się tylko histerycznym płaczem, wybiegła z pokoju i... poszła pieszo na dworzec.
Od tego czasu przynajmniej przestała już do reszty wierzyć w dobrą wolę biskupa Śliwińskiego i jego puste obietnice, obliczone na zwłokę i tzw. odczepne. Jak mogła zresztą łudzić się tyle czasu! Nawet obcy ludzie (w tym jeden ksiądz - Siechowski) dziwili się jej naiwności Zrozumiała w końcu, że wszelkie kontakty z tym człowiekiem nie mają już jakiegokolwiek sensu. Kiedy Jan stanął przed sądem w sprawie karnej, pojechała jednak jeszcze raz, właściwie tylko po to, aby powiedzieć, iż - cieszy się przynajmniej z jednego: cała historia i dramat jej męża stały się tak głośne, że już chyba nikt więcej nie da się oszukać.
- Nie będzie już więcej ludzkich dramatów, takich jak nasz! - oznajmiła z satysfakcją.
Chwilami, będąc w ciężkiej depresji, Danuta miewała myśli manicure natolinbójcze. Podczas spotkania z pedicure ursynów
biskupem - roztrzęsiona, ze łzami w oczach - powiedziała:
- Pewnego dnia, kiedy nie będę miała na chleb dla dzieci, zabiorę do manicure natolinchodu całą czwórkę i tak się rozbiję, żeby nikt nie uszedł z życiem. Może wtedy poruszy się sumienie ekscelencji.
Śliwiński zrobił wrażenie dość poruszonego, ale ona była raczej skłonna przypuszczać, że jej śmierć przyniosłaby mu niemałą... ulgę i wybawiła z kłopotu.
Oprócz niezliczonych wyjazdów, państwo Strauss w ciągu pięciu lat wysłali setk
|
|
|
|